
AUTORSKA PRACOWNIA PROJEKTOWA
"MACROS"
moje
wiersze
o prawdzie - raz
prawdą jestem
nie, prawdą sie staję
nie nie... tylko bywam
gdy patrzysz się na mnie
gdy czytasz tak we mnie
jak w książce rozwianej
gdy z oczu zabierasz
mi siebie kawałek
prawdą jesteś
nie, prawdą się stajesz
nie nie... tylko bywasz
gdy patrzysz sie na mnie
o prawdzie dwa
pytanie
czasem jest jak zjawisk odkrywanie
a czasem duszy zabijanie
odpowiedź
czasem jest jak lampki zapalanie
a czasem słońca wygaszanie
kłamstwo
czasem jest ba ga te li zo wa niem
a czasem życia ratowaniem
prawda
a prawda, któż za nią dojdzie..
i po co...
miłość
o prawdzie trzy
a kiedy świecą oczy jaśniej
niż gwiazd gromada zaklętych w uśmiech
a kiedy koniec środkowego palca
dotyka skały totalnej z nadzieją
a kiedy ziemią karmiąca
upiory zmieniając je w iście
przecudnej urody kwiaty na łąkach
zrywane przez młodych
i skrzętnie chowane po książkach ....
* * *
prawda jest jak pijak
o drogę pytany
dobrze Ci odpowie
choć sam by nie trafił
o prawdzie cztery
czasami mam Ciebie w oczach dość
a czasem nie dość
zaklęta w oczach - mawiam
tak czy siak
czasami Ci opowiadam
nie opowiadawszy zaś
przy Tobie zasiadam
i słuchać się starając
śpię
innym razem zaś
prawie Cię dotykam
lecz tylko gdy oczy zamykam
gdy je otwieram
jakbym drzwi zamykał
i znikał
innym razem
gdy piję wódkę i palę tytoń
to fajnie mi się z Tobą jest
chodź wtedy właśnie
Cię nie wyglądam
I ciekaw Ciebie nie jestem
Czasem do Ciebie lgnę... czasem nie
Czasem...
Czasem to ...
Śpiewa mój sąsiad przy goleniu basem
...
a czasem nie
czy "lubię Cię" Ci wystarczy?
inne prawdy mają to ponoć gdzieś
ale tylko niczyje
czyjejś prawdzie zawsze zależy
o prawdzie pięć
a to ciepła czasem trwonimy wartości
a to... miłości gubimy detale
a to widzimy tylko swoje "tylko"
a to nie widzimy nic po prostu wcale
a to nas rani płytek chodnikowych
niecna wymiana bo były w nich dziury
a my je przecież kochaliśmy czule
znając mrówek wszystkie przełęcze i góry
a to nas dziwi złe słowo o świcie
gdy świat odrodzony odkrywa uroki
a to znów olśniewa lot gęsi zza światów
gdy wiosną stawiamy całkiem nowe kroki
a to razem mamy w sobie "razem" właśnie
to najrostsze "razem" bez zbędnej okrasy
a to znów szukamy pod światło zerkawszy
wyczekując ciągle na te lepsze czasy
a to czasem w oczach rysujemy światy
które dają obraz niezgłębionej duszy
a to nic nie wiemy o sobie i "sobie"
nic nas nie ogarnie, nie zdziwi, nie wruszy
miłość nas wygląda ... żyje nami prawda
raz lepsza, raz gorsza, jak każde przeżycie
wciąż spojrzeń tysiące przemija bez echa
jedno może zmienić w niebo całe życie
nieprawda
naprawdę chciałbym móc choćby co rano
oświadczać światu sensację nieznaną
naprawdę mogłem się zabić też prawie
grzęznąc w prawdziwej we wojnę zabawie (w trawie)
naprawdę myśleć o ulęgałkach
gdy prawda jawi się w pastorałkach
wprost nie uchodzi proszę jaśnie pani
taka sytuacja morale me rani
prawda mi tu lata jak mała rakieta
ta jest etykieta lecz zawartość nie ta
proszę o poznanie w ramach tej wierszruty
czy zawiodły stopy czy też tylko buty
urokliwości przechodniej materii cz. I, II, III i IV
ciach ciach...
kulki rozdaję
ciach ciach...
kuleczki złote
bierz bierz... i podaj dalej
nim staną się Twym kłopotem
nim zmienią Twej duszy jasność
nim spalą dłoni aksamit
nim powiesz - to moja własność
nim stwierdzisz - nie jestem z wami..
* * *
...a cóżbym
mhm cóżbym
miał w sobie
przed sobą
nie znałbym ja tego
nie dzieląc się z Tobą
i nie poprzez części
i nie poprzez skrawki
nie poprzez pomyłki
nie poprzez poprawki...
wprost dam Ci rzecz cenną
dam
oddam
oddalę
przeniosę
przerzucę
przepiję
przepalę
...i dam Ci
dam sobie
a Ty dasz mi także
duszy pełnej pieśni...
duszy swej
zanadrze
* * *
biegniemy
przez wszystkie zakręty po prostej
przez prostą zaś ciężko rzeźbionym slalomem
Ty dajesz mi oddech
ja daję Ci spokój
wcale nie zdziwiony drogi tej ogromem
gdy mówię - dajże to
gdy patrzę - dajże to
gdy wstaję - dajże to
gdy pytam - daszże to ?
Ty rękę wyciągasz
palce rozchylając
rozchylasz pół świata
na nic nie zważając
bez lęku
bez związku
bez zastanowienia
garść wiatru i szeptu...
...nie do powtórzenia...
* * *
szszszszszszsz......
szumię Ci czasem
niepomny czy łąką idziesz
czy lasem
niewierny zasadzie:
"nie szum nie pytany"
niezłomny w tej chwili
uśmiechem pijany
otwarty, rozwiany
rozszumiały lotem
choć kaszlesz wciąż lękiem
ksztusisz się kłopotem...
gdy mi dajesz pamięć
dajesz mi sznur marzeń
każda z nich to kulka
pełna Twoich wrażeń
ja daję Ci ziemię
Ty dajesz mi wodę
ja daję pogodę
Ty dajesz przyrodę
ja Ci do nóg ścielę
powierzchnie bez skazy
Ty do rąk mi wkładasz
ciepło...tyle razy,
ile tylko zechcę -
- to nie do zliczenia
ileż można zmieścić
w dłoniach uniesienia
tak sobie jesteśmy
jest tak.. świat nasz cały
w duszy zakręcony
wręcz niezrozumiały
nie zmieniam tej rzeczy
tego stanu wcale
Ty tez jej nie zmieniaj
żyjmy tak wytrwale
świećmy sobie wszyscy
nie gańmy marzenia
za to że tak wiele
ma do powiedzenia
aż nadejdzie losu
koniec i początek
i się nam objawi
nowy...cudny wątek.
porządki
czyszczę
dzisiaj
teraz
w sobie
pewne
ścieżki
zmorki
złości
daję
sobie
teraz
właśnie
oceany
uległości
milczę
sobie
właśnie
teraz
nikt nie żąda
nikt nie rości
kładę
w sobie
teraz
właśnie
prześcieradło
łagodności
jakby
w uszach
szumu
wiązka
przeeeleciała
tak bez związku
jakbym
oczy
zgubił
w trawie
na letniej
po sen
wyprawie
jakby
cisza
ta z najgłębszych
wprowadziła
spokój
większy
jakbym
leciał
jakbym
krążył
zdążył
czy
nawet
nie zdążył...
dam Ci wszystko
z tych drobiazgów
kiedyś oddam
cały spokój
tak też
sobie marzę cicho
gdy z gracją
płyniesz przez pokój...
guzik po guziku
z niesłychanych historyj
rozpinano gałęzie drzew
ni to, że szeptu śpiew
jeden korą nieznany gatunek
wzbudzał bardziej niż inne zachwyt czy szacunek
kulał się guzik rozpiętości drzewa
rozpiętość na guziki to ziewa
kłaniały się rozpiętości w aleję
czułem się ważny myśląc, że istnieję
kapały liście na buty z blachy
wchłaniała blacha liście po pachy
wszystko na odwrót?.. nieprawda to wcale
na dłoni mieszkam.. papilarno stale
żrenicą badam kawę - czeluść ciemną
niebo nade mną a gleba pode mną
zostań
nie mogę
...
pijanstwa..
upij się raz poranną rosą
wypij z mchu całą noc zebraną
niechaj Cię szepty niosą i niosą
kolory smaki w przestrzeń nieznaną
...
potem się zbudzisz pijana tym jeszcze
i uśmiechawszy się do mnie chyba
obudzisz całkiem siebie dom wszystko
ostatnie krople strzepując na dywan
* * *
upić się z Tobą to za mało
upić się z Tobą to za dużo
upić się muszę z Tobą czasem
upić się deszczem upić burzą
upić marzeniem o wielkości
upić miłością do małości
upić spojrzeniem i stworzeniem
czegoś ponad pospolitości
upić się wiatrem
upić śpiewem
upić się krzakiem
upić drzewem
upić seksualnością swoją
upić uprzedzeń ciężką zbroją
upić ustami
upić wdziękiem
upić oczami
upić lękiem
upić się diabłem
i aniołem
upić na stole
i pod stołem
upić się ciałem
upić duszą
upić ulewą
upić suszą
upić pamięcią
upić żartem
upić tak metą
jak i startem
szaleństwo
...
potem
cichutko
ciiiii ii
szepcząc
bez
grama
nawet
zastanowienia
wrócimy
głusi
ślepi
wolni
do
życia...
pijani
bez
wątpienia
* * *
upij się czasem sam czy sama
upewnij się, że nikt i nic
Ci nie przeszkodzi w tem do rana
bądź jako teatr oraz widz
upij sie mocno, zamaszyście
śpiewaj bełkotem duszy swej
szumi niech wiatr..tarmosząc liście
ty tylko lej i pij i lej..
rano spytany czy spytana
grypą zasłonisz dziwny stan
choć wciąż pijanyś.... czy pijana
choć pytasz wciąż: "co to za paaan.." (tak tutaj pięknie opowiada...)
* * *
upijmy sie dziś całkiem jawnie
czy to w stargardzie czy to w sławnie
czy to na płocie czyniąc dzbany
czy to na podłodze dywany
kiedy wypiję to ledwo zyję
wódką meandry duszy myję
wali po karku prawda jak złoto
więc niech się leje prawdy potok
bełkot złojenia jest do zniesienia
bardziej niż trzeźwe niedomówienia
upij się ze mną z gazetą w gębie
poczuj dyskomfort jak dziurkę w zębie
a potem uczyń z kartofli masło
a z masła.. ot.. starczy... światełko
zgasło
* * *
upij się suszą w Twoich ustach
gdy butelka leży całkiem pusta
gdy skończą się Twoje marzenia
gdy nie ma już nic do powiedzenia
gdy światło się wylewa bokiem
poza jakby twoim wzrokiem
gdy się zabija codzienność drżeniem
istnienia między światłem i cieniem.